Byle jak o byle czym - byle co

 Przedmowa:
Randomowy tekst napisany głównie z poczucia winy, że tak dawno nic tu nie napisałem. Choć planuje coś co może się okazać ciekawym eksperymentem. Oczywiście nie zamierzam zmieniać profilu blogu i wciąż będzie nastawiony na humor. I skoro to czytacie, to zostawcie komentarz, dla mnie to jedyny dowód waszego istnienia. 

 ---------------K, here we go.-------------------------
Lubie herbe. I akurat tak się przydarzyło, że miałem na nią ochotę, choć nie miałem ochoty jej sobie parzyć. Ja w ogóle nie lubię robić czegokolwiek. Pewnie gdybym miał w sobie nieco więcej sił witalnych to właśnie podrapałbym sobie tyłek, ale wole poczekać aż sam przestanie mnie swędzieć, niż się męczyć. Wróćmy jednak do tematu. Więc jakimś cudem musiała chyba nastąpić koniunkcja planet w co najmniej trzech układach słonecznych łącznie z naszym i to naraz, bo akurat moja szanowna rodzicielka zapytała czy che herbatę ja zaś, znalazłem w sobie dość mocy by odkrzyknąć, że chcę. A jak, pewnie, że chce!

No więc owy baśniowy artefakt wielkiej potęgi herbą zwany, jak każde dziecko wie dodaje motywacji, więc z nowym spojrzeniem na świat zaklaskałem pośladkami z radości, wstałem, powłóczyłem zadem do kuchni i zaciągnąłem słuszny łyk herby, po czym oczy zaszły mi krwią, przeżyłem cztery wewnętrzne wylewy, wnętrzności poprzewracały mi się na lewą stronę, koty zaczęły się marcować, ryby mówić, świnie latać (swine flu, amirite?) a dzieci płakać i zgrzytać zębami. No niech mnie, jeżeli kiedykolwiek wcześniej spotkałem się z zalewaniem herbaty wrząca cytryną a potem wkrajaniem do niej plasterka wody;/

Ale abstrahując od szlachetnych trunków. Do tej pory o czymś takim jak zima, to ja się uczyłem na religii, wiedziałem, ze ponoć takie coś istnieje ale nikt nigdy tego nie widział, przynajmniej tu, w Szczecinie, który tak bardzo wszystkich gówno obchodzi, że nawet zima ma nas w dupie. Nieznane są jednak wyroki losu i zupełnie niespodziewanie nadeszła. Nadeszła i wcielając się w role ponurego żniwiarza wymordowała miejski transport - driftujące tramwaje, autobusy, w których ogrzewanie działa tylko w lato.

Jak tylko któryś z autobusów okaże się sprawny cały tłum przystankowiczów, niezależnie od tego, czy czekali na ten czy inny, jak jeden maż zakrzykuje: „Szturmem skurwysyna!” i pakują się do środka, ściśnięci jak stereotypy, schematy i durne pomysły w Twoim szacownym łbie, wąchając sobie wzajemnie woniejące pachy.



I na koniec mały bonus:
Z pytaniem jakiejkolwiek społeczności o zdanie jest ten problem, że każdy ma swoje i niczyje nie brzmi rozsądnie. No, w zasadzie to dwa problemy. Jeszcze ten, że ostatecznie i tak zostanie wybrany najgłupszy i najgorszy z pomysłów, chyba, że głowa społeczności postanowi działać na własną rękę, w takich właśnie sytuacjach powstają prawdziwe arcydzieła głupoty. To już trzy problemy. Czwarty jest taki, że nieważne jak wspaniale wyglądał by pomysł przed wprowadzeniem, ostatecznie okaże się, że jest kompletnie do dupy, podniosą się głosy krytyki, a biali rycerze prawości, obrońcy moralności, miłości i sprawiedliwości zaraz zaczynają grozić odejściem ze społeczności.

3 komentarze:

yazzu pisze...

Wniosek taki, że lepiej jest pójść i zrobić sobie samemu herbatę albo nie pić wcale :D

Unknown pisze...

jak ci leci krew z oczu przy przełykaniu herbaty to czas wypluc tego tasiemca.

Anonimowy pisze...

herbata +cytryna= aldshaimer :P ja już nie pamiętam jak to smakuje... ale tekst ciekawy leniwcze:P

pzdr hghs =D